czwartek, 21 sierpnia 2014

Boernerowo

Są takie miejsca, do których trafiam bez szczególnych pobudek, czy to historycznych czy z tzw. "zasłyszenia" (trzeba sprawdzić, bo "podobno jest tam fajnie"). Ot po prostu biorę do ręki plan miasta i szukam, bądź przypadkiem znajduję, jakąś sieć ulic, na której mnie jeszcze nie było. Jeśli ta sieć ulic zdaje się dodatkowo stanowić pewną zwartą, wyodrebnioną topograficznie całość, ciekawość moja wobec tego terenu wzrasta. Dopiero później okazuje się, że trafiłem (bądź nie...) na miejsce warte większej uwagi i uzupełnienia wiedzy na jego temat. Tak też było z Boernerowem.

Choć pisząc te słowa, przypomina mi się jeden epizod, który jednak nie pozwala mi do końca zaklasyfikować bohatera owego postu do wspomnianego wyżej schematu. Bowiem na Boernerowo kiedyś już trafiłem, choć przypadkowo, na krótko i nie z własnej "woli". Była to wycieczka z grupą Warszawska Turystyka Ekstremalna. Po zdobyciu tak zwanej Góry Śmieciowej czy mówiąc bardziej oficjalnie - wysypiska Radiowo - w zapadającym mroku przedzieraliśmy się przez Las Bemowski by nagle wyłonić się z niego na zacisznej, małej uliczce, wśród drewnianych domów jednorodzinnych, oświetlonej ciepłym pomarańczowym, ale nie nachalnie intensywnym blaskiem latarni. Po kilku godzinach spędzonych wśród... śmieci, lasu, (prawie) nieczynnych linii kolejowych i innych gąszczach, można było łatwo stracić orientację w kierunkach geograficznych i powrót do cywilizacji zaskoczył chyba niejednego uczestnika. Gdzie właściwie trafiliśmy ? Czy to jakaś podwarszawska miejscowość, ukryta wśród sosnowych lasów, jakiś drugi Konstancin ? Jeszcze większym szokiem było nagłe opuszczenie tej sielankowej okolicy i odkrycie, że tuż obok kursują autobusy i tramwaj...

Obiecałem sobie wtedy, że kiedyś trzeba tu wrócić i w świetle dnia poznać te zachęcające spokojem ulice. Jak to nie raz z pomysłami bywa, odchodzą gdzieś w zakamarki umysłu - czasem na długie lata. Po tych latach zadziałał schemat z początku postu i w ten oto sposób na Boernerowie znalazłem się znów, nie do końca w tym momencie świadomy, że już tu przecież byłem.

Cofnijmy się w czasie. Rok 1922. Na terenach ówczesnej wsi Babice, dziś to przede wszystkim Las Bemowski, powstaje nadawcza cześć Transatlantyckiej Stacji Radiotelegraficznej, mającej zapewnić łączność m. in. ze Stanami Zjednoczonymi. Przedsięwzięcie duże, znaczące i unikatowe. W krajobrazie to przede wszystkim 10 masztów o wysokości prawie 127 metrów oraz budynki strażnicze z napisem "Czuwaj", których ruiny do dzisiaj odnaleźć można w Lesie Bemowskim (radiostację wysadzili w powietrze Niemcy w 1945 roku).

Przy budowie TSR nie wykorzystano jednak całego zarezerwowanego dla niej terenu. Wtedy to, z inicjatywy Ignacego Boernera, rozpoczęto budowę tzw. Osiedla Łączności.



Osiedle przeznaczone było dla pracowników służby łączności, a także dla weteranów zasłużonych w walkach o niepodległość RP oraz dla ich rodzin. W zasadzie powstały kolejno cztery osiedla, nazywane chronologicznie Pierwszym, Drugim, itd. Osiedlem Łączności. Pierwsze dwa powstały symetrycznie wzdłuż osi dzisiejszej ul. Gen. Kaliskiego (Pierwsze - na płn-zach od niej, Drugie - na płd-wsch) i składały się z domów drewnianych. Trzecie i Czwarte osiedla wmieszały w ów teren zabudowę przeważnie murowaną. W 1936 roku całość nazwano Boernerowem.









  








W 1951 roku Boernerowo włączone zostało do granic Warszawy, jednakże pod nazwą osiedle Bemowo, gdyż dotychczasowa nazwa związana z postacią Boernera nie podobała się socjalistycznej władzy. W 1987 przywrócono wcześniejszą nazwę, a "Bemowo" przeniosło się po 1994 roku na nazwę całej, nowo powstałej dzielnicy (do tegoż roku Boernerowo stanowiło część Woli). Niestety nie tylko nazwa nie podobała się ówczesnym władzom. Dotychczasowych, przedwojennych mieszkańców (w większości patriotów, mocno związanych z poprzednim ustrojem), wysiedlono zastępując ich oficerami i wojskowymi powiązanymi z WAT, Korpusem Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Informacją Wojskową. Po wielu latach dawni właściciele rozpoczęli walkę o przywrócenie im przedwojennych własności, udało się to jednak niewielu, choć spory trwają do dzisiaj.

Ma też Boernerowo swoją świątynię - niegdyś drewnianą kaplicę, a od lat 70-tych murowany kościół. Całość o bogatej historii, przede wszystkim warto zwrócić uwagę na działalność konspiracyjną w okresie II Wojny, ale również na późniejszą powojenną walkę z władzami o przetrwanie parafii. Przy kościele znajdują się tablice informacyjne, zawierające pełne kalendarium historyczne.



Na końcu ulicy Westerplatte, na skraju Lasu Bemowskiego, stoi przedwojenna figura Madonny z Dzieciątkiem. 



Tuż przy niej głazy upamiętniające śmierć Powstańców Warszawskich, którzy wpadli w tym rejonie w zasadzkę podczas przemarszu do Puszczy Kampinoskiej. Zginęło ok. 100 osób.




Mówiąc o Boernerowie, warto jeszcze wspomnieć o jedynej w Warszawie jednotorowej linii tramwajowej, która tutaj dociera. To kultowa już 20-ka, częściowo spadkobierczyni linii B, która kursowała tu już od 1933 roku.

Z czystym sumieniem polecam więc spacer po Boernerowie (najlepiej połączony z przejażdżką 20-tką). A gdy już się tam znajdziecie, przyjrzyjcie się dobrze mijanym domom, zarówno tym drewnianym jak i murowanym. Do dziś można tam trafić na wiele ciekawych "perełek", choć czasem niszczejących i zapomnianych.





 // Bibliografia
 1) "Boernerowo i jego świątynia" J. B. Raczek, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2006
 2) http://www.nadajnik-babice.pl/
 3) tablice informacyjne przy Kościele Matki Boskiej Ostrobramskiej na Boernerowie
 3) Warszawikia
 4) Wikipedia