Las Bielański to relikt dawnej rozległej Puszczy Mazowieckiej. Relikt bardzo reprezentatywny, bowiem na stosunkowo niewielkim terenie zachował dużą różnorodność przyrodniczą. Znajdziemy tu zarówno fragmenty grądów jak i podmokłych łęgów, a co za tym idzie mnóstwo różnych gatunków roślinnych. Liściasty charakter lasu, w opozycji do większych aczkolwiek iglastych połaci Puszczy Kampinoskiej czy Puszczy Białej (również pozostałości Puszczy Mazowieckiej), zapewnia jesienną porą kolorową scenerię dla romantycznych spacerów czy sesji fotograficznych.
Na Polkowej Górze odwiedzić warto zabytkowy zespół klasztorny Kamedułów wraz z eremem (domki "pustelnicze" dla zakonników), grobem Stanisława Staszica oraz... zagrodą z osiołkiem.
U podnóża skarpy bije wciąż źródełko z zabytkową XIX-wieczną obudową.
Rzeźba terenu na obszarze Lasu Bielańskiego nie zanudzi nas. Natknąć się możemy m. in na dwa wąwozy - dolinę Potoku Bielańskiego (obecnie na tym odcinku wyschniętego) oraz tzw. Dolinę Martwą. Z kolei bliżej skrzyżowania ulic Gwiaździstej i Podleśnej odnajdziemy końcowy odcinek rzeczki Rudawki.
Dziś ciężko w to uwierzyć, ale jeszcze w latach 80-tych na terenie Lasu Bielańskiego był plac zabaw, estrada (!) oraz "Bar Leśny". Jednakże pełny rozkwit rozrywkowy Las Bielański przeżywał (dosłownie, biorąc pod uwagę wpływ na stan przyrody) w latach 50-tych, kiedy to utworzony został na tym terenie "Park Kultury na Bielanach" wraz ze słynną karuzelą ("Karuzela, karuzela, na Bielanach - co niedziela...").
Czy coś jeszcze ukrywa przed nami Las Bielański ?
A i owszem.
Obiekt ten majaczył mi gdzieś w pamięci ze spacerów z rodzicami sprzed kilkunastu lat. Pamiętam, że była to tajemnicza budowla, wewnątrz której - po przyłożeniu ucha do ściany - coś szumiało... Potem na długi czas o tym zapomniałem. Dopóki przypadkiem nie natknąłem się na ów obiekt podczas niedzielnego jesiennego spaceru z dziewczyną.
Emocje sprzed kilkunastu lat wróciły a chęć rozwikłania zagadki nie dawała mi spokoju. W końcu jednak dowiedziałem się iż jest to... wentylator kolektora ściekowego, a dokładniej rzecz biorąc tzw. Kolektora Bielańskiego.
Kolektor Bielański stanowi znaczący element systemu kanalizacyjnego Lindley'a wybudowanego pod koniec XIX wieku. Wszystkie nieczystości Warszawy odprowadzane były bezpośrednio (tj. bez oczyszczania) do Wisły. To co "spływało" z lewobrzeżnej Warszawy ostatecznie wlatywało do rzeki właśnie Kolektorem Bielańskim na poziomie klasztoru Kamedułów lub także (choć dużo później, bo dopiero w latach 60-tych XX wieku) Kolektorem Burakowskim bliżej Młocin. Od Kolektora Bielańskiego nazwę wzięła również ulica Kolektorska, pod m. in. którą przebiega.
Sytuacja opisana wyżej trwała długo, bo aż do roku 2012. Wtedy to poprowadzono kanał pod Wisłą, który umożliwił transport ścieków z kolektorów lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni ścieków "Czajka" położonej na Białołęce. Wcześniej, ale i tak dopiero od lat 90-tych "zbierała" ona ścieki z prawobrzeżnych dzielnic miasta.
Obecnie oprócz "Czajki" funkcjonuje jeszcze oczyszczalnia "Południe" na Wilanowie, do której to docierają nieczystości z południowej lewobrzeżnej części miasta oraz oczyszczalnia "Pruszków", która przyjmuje ścieki m. in. z Ursusa. Ostatecznie, w oczyszczonej już postaci ścieki trafiają do Wisły (z "Czajki" i "Południa") oraz Utraty (z oczyszczalni "Pruszków").
Mimo upływu lat system lindleyowski, choć wielokrotnie rozbudowywany, nadal pełni swoją rolę kanalizacyjną wobec miasta. Na szczęście jednak dzięki połączeniu z wymienionymi trzema oczyszczalniami, ścieki nie trafiają już bezpośrednio - jak niegdyś - do Wisły. Za to jeśli zbliżymy się do drzwiczek naszego "Domu Jednorożców" nadal usłyszymy płynącą gdzieś w głębi "wodę"...
P.S.
Nie napiszę dokładnie jak dotrzeć do obiektu, by nie psuć Wam radości poszukiwań :) Sam jeżdżąc niejednokrotnie rowerem czy też spacerując po Lesie nie trafiłem na niego. Nie ma co trzymać się więc głównych, tranzytowych ścieżek, obleganych przez biegaczy i rowerzystów. Trzeba przejść Las Bielański na własne sposoby i skręcić w jedną z wyciszonych, mniej rozdeptanych ścieżek :)
Dobrym przewodnikiem może być tu nasz nos, ślad zapachowy (cóż to za nuta) pozostawia w lesie niezatarte choć zmienne wskaźniki i kierunkowskazy...
OdpowiedzUsuń