W sercu Starego Mokotowa, prócz willi i kamienic, znajduje się unikalny zabytek modernizmu - kolonia mieszkaniowa "Szare Domy". Choć wewnątrz pełna zieleni, to w nazwie szara... dlaczego? A to z powodu szarej cegły cementowej, charakterystycznej dla Warszawy lat 20-tych / 30-tych, z której zostały zbudowane jej domy. Ów cegła dziś wyróżnia osiedle spośród otaczającej zabudowy, choć niestety nosi okaleczenia czasów wojny...
"Szare Domy" powstały w latach 1928-1932 za sprawą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i wybudowane zostały jako dwa niezależne zespoły budynków - tzw. zespół Rakowiecka pomiędzy ulicami Akacjową i Fałata oraz zespół Narbutta między Fałata i Łowicką. Zapewnić miały komfortowe jak na owe czasy warunki mieszkaniowe z przestronnymi, doświetlonymi pokojami i wieloma udogodnieniami. Cała kolonia obejmowała nie tylko mieszkania, ale także własne "zaplecze" gospodarczo-sklepowo-towarzyskie. Posiadała własną kotłownię, pralnię, salę zebrań, sklep spożywczy a nawet kawiarnię - "Ustronie".
Na co dzień osiedle kryje swoje wewnętrzne oblicze bramą od strony ulicy Narbutta, ale od niedawna raz do roku ożywa - dzięki pasjonatom i przy wsparciu różnych instytucji, którzy to zainicjowali Festiwal Otwarty Szare Domy :) 17 czerwca 2017 odbyła się druga edycja Festiwalu, podczas której brama została szeroko otwarta na gości z zewnątrz :) A co za bramą? Zobaczmy!
Trafiamy na tonące wręcz w zieleni, ogromne wewnętrzne patio-ogród. Zieleń niemalże dosłownie wchodzi do okien, a zarazem tworzy dobry kontrast z cementową szarą cegłą :) Na dziedzińcu warto zatrzymać się i zamyślić nad okupacyjną kapliczką, która stanęła tutaj w 1943 roku.
Smutną niestety historię z nią związaną przeczytać możemy na bocznej tabliczce.
Kapliczka jest unikatem wśród i tak już niezwykłych warszawskich kapliczek podwórkowych - ze względu na kamienną rzeźbę, która wyróżnia ją spośród mniejszych zazwyczaj i lżejszych figurek.
Na jednej ze ścian przyciąga uwagę dawny domofon. Co prawda w niezbyt dobrym stanie, ale elektronika i nowoczesność wypiera co raz bardziej ślady przeszłości, więc jest on dziś prawdziwym unikatem.
Nawet obiekty drobnej architektury przyjemnie wkomponowane zostały w zieleń osiedla.
Niestety na ponowne oficjalne otwarcie bram Szarych Domów poczekać musimy aż do kolejnego roku (miejmy nadzieję, że Festiwal dalej pozostanie w tak dobrych rękach! :)). Tymczasem jednak warto choć zatrzymać się przy bramie (ul. Narbutta 82) i z tej perspektywy zajrzeć na dziedziniec. A także przyjrzeć się śladom historii, tak licznie widocznym w szarej cegle..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz